czwartek, 3 listopada 2011

Jesienna depresja

Jesienna depresja pełną parą. Wszystkich po kolei łapało aż w końcu trafiło i na mnie. Efekt przemyśleń następujący:
Zawsze wiedziałam, że miłość to nie dla mnie. Ale miłość to wyższe stadium. Zaczyna się od zakochania.
Myślenie. Myślenie jest problemem. Dlaczego? Bo z umysłu nie schodzi mi pewna osoba.  Mogłabym nie przesypiać nocy żeby je z nim spędzić, skakać po dachach, przejść cały świat, zaćpać i zapić się do nieprzytomności. Gdyby tylko chciał. Ale wiem, że nie chce, bo miał niejedną okazje żeby zaistniało takie słowo jak "my". Nie chce się poddać. Całym umysłem chce o nim zapomnieć, ale wystarczyłoby jedno jego słowo, jedno dotknięcie i jestem cała jego.
Pieprzyć miłość, dobrze, że jeszcze mi do niej daleko.
 

I jeszcze dołująca piosenka na zakończenie dnia,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz